icon_cart

0

koszyk
jak adoptować psa

Jak adoptować psa – wszystko co powinieneś wiedzieć na ten temat

Planujesz adopcję psa? Sprawdź, jak się do niej przygotować.

Kto z nas nie oglądał filmów, na których pies wiele lat uwięziony za kratkami, radośnie biegnie w objęcia nowego opiekuna? W praktyce może wyglądać to jednak inaczej. Postaramy się przybliżyć wam z czym wiąże się adopcja czworonoga.

Otwarta głowa

Zanim zaczniemy nasze pełne wypieków na twarzy poszukiwania „tego jedynego” towarzysza, musimy pamiętać o najważniejszej zasadzie: pies jest tak samo dla nas, jak my dla niego. Co to oznacza? Wchodzimy w nową relację, wiele rzeczy ulegnie zmianie w naszym sposobie życia oraz w nas samych. Musimy uświadomić sobie fakt, że decyzja o pomocy jednemu z bezdomnych psów jest często wyborem wymagającym znacznie większego zaangażowania i poczucia odpowiedzialności niż wzięcie psa z hodowli. Teraz może lekko zakłuć. Taka pomoc to idealna pożywka dla naszego ego; nie krytykujmy się za to, miejmy jednak świadomość. We własnych oczach już zawsze będziemy widzieli obrazek siebie z psem „biednym”, „po przejściach”, sami występując w roli wybawców. To się przyda. Nasza decyzyjność, pewność siebie oraz jasność w podejmowaniu działań, będą kluczowe w pierwszych dniach spędzonych z czworonogiem. Jeśli będzie to nasz pierwszy pies, musimy wiedzieć, że odtąd nasze zmysły będą musiały się wyostrzyć, będziemy mieli oczy dookoła głowy, uwrażliwi się zmysł słuchu. Odtąd dokądkolwiek pójdziemy, z tyłu głowy zawsze będzie nam towarzyszyła istota, za którą wzięliśmy odpowiedzialność. Bądźmy otwarci i gotowi na podróż w nieznane. Tak, jakkolwiek nie wyobrazimy sobie sprowadzenia do domu nowego członka rodziny, spotka nas wiele niespodzianek.

Skąd „wziąć” psa?

Zasadniczo mamy dwie możliwości: schronisko lub fundacja. W pierwszym przypadku zwróćmy uwagę na to, czy dane przytulisko dla bezpańskich zwierząt posiada wolontariuszy. Osoby wyprowadzające psy najlepiej znają ich charakter, przyzwyczajenia i zachowania, nie bójmy się poprosić ich o rozmowę. Owszem, możemy po prostu pójść poszukać odpowiedniego dla nas psa do schroniska. To jednak wiążę się z cierpieniem naszym oraz dziesiątek, niekiedy nawet setek psów. W większości wypadków na stronach internetowych przytulisk znajdziemy zaktualizowany spis psów, które czekają na adopcje. Poświęćmy trochę czasu na przejrzenie tej listy, być może któryś szczególnie wpadnie nam w oko i to właśnie z nim postanowimy się spotkać. Oszczędzi to nam oraz podopiecznym placówki wielu negatywnych emocji związanych ze spacerowaniem pomiędzy kojcami i słuchaniem ujadających, błagających o wolność zwierząt. Sprawdźmy również, jak schronisko dba o swoich podopiecznych; czym karmi, jaką opiekę weterynaryjną zapewnia itd. Upewnijmy się również, że w wybranej placówce nie panuje właśnie jakaś choroba zakaźna. Tyczy się to głównie szczeniaków. W miejscach gdzie przebywa naraz kilkadziesiąt psów bardzo łatwo o chorobę. Jedną z najczęstszych chorób zakaźnych, z którymi możemy się obecnie spotkać jest parwowiroza („psi tyfus”). Jest bardzo zdradliwa, ponieważ przez pierwsze dwa tygodnie może nie dawać żadnych objawów. W przypadku adopcji dorosłego lub starszego psa sprawdźmy czy został on zaszczepiony przeciwko chorobom zakaźnym. Takie szczepienie powinniśmy powtarzać co mniej więcej 3 lata. Oczywiście każdy pies powinien być zaszczepiony przeciwko wściekliźnie oraz regularnie odrobaczany i zabezpieczany przed inwazją pasożytów zewnętrznych. Wszystkie informacje znajdziemy w książeczce lub karcie weterynaryjnej danego zwierzęcia.



Drugą możliwością adopcyjną jest przygarnięcie psa z fundacji. Instytucje te pracują jednak na wiele różnych sposób. Możemy postarać się o psa z tzw. „domu tymczasowego” (jest to swojego rodzaju rodzina zastępcza) lub zdecydować się na psa, który przebywa, np. w hoteliku dla zwierząt. Tutaj również możemy się spotkać z kilkoma wariantami. Niektóre fundacje stawiają duży nacisk na odpowiednią socjalizację swoich podopiecznych. Na to szczególnie zwróćmy uwagę. Atutem psa fundacyjnego jest oczywiście nasza potencjalna wiedza na temat jego zachowań w warunkach domowych, na spacerach, z innymi psami, niekiedy innymi gatunkami zwierząt, na temat zwyczajów żywieniowych, ewentualnych alergii itp. Dom tymczasowy jest po prostu czyimś prywatnym domem, gdzie pies pod okiem lekarza weterynarii, czasem behawiorysty jest przygotowywany do adopcji. W psim hoteliku sprawa ma się nieco inaczej. Zwróćmy uwagę na to, czy fundacja trzyma psa w kojcu zewnętrznym, wewnętrznym, czy (najbardziej pożądana opcja) hotel odtwarza warunki domowe. O wiele łatwiej będzie nam wprowadzić do naszego życia psa, o którym wiemy jakie ma nawyki.

Istnieje kilka wspólnych mianowników. Za każdym razem musimy jak najwięcej dowiedzieć się o historii danego psa. Każdy z „bezdomniaków” posiada krótszą lub dłuższą, przyjemną lub pełną cierpienia opowieść swojego życia. Sieci społecznościowe obfitują w ogłoszenia adopcyjne, rozpaczliwe apele z prośbą o pomoc. Nie dajmy się ponieść emocjom. Ważne abyśmy wybrali psa odpowiedniego dla siebie, a nie tego który ma najsmutniejsze zdjęcia, czy na odwrót – tego najbardziej urokliwego i najweselszego.
Podsumowując, możemy udać się do najbliższego schroniska gminnego lub skontaktować się z fundacją (polecamy rozejrzeć się w sieci internetowej, aby znaleźć niezbędne numery kontaktowe).
Coraz częstszym zjawiskiem jest nowy sposób adopcji psa poprzez fundację. Możemy zostać domem tymczasowym, a jeśli stwierdzimy, że pies któremu pomagamy jest dla nas adekwatny, adoptować go. Tutaj warto odezwać się do kilku okolicznych fundacji i spytać o możliwość bycia taką rodziną zastępczą.

Dobry moment na adopcję psa

Mimo najszczerszych chęci oraz dobrych intencji nie zawsze wybieramy najlepszy dla nas czas na adopcję. Zastanówmy się czy akurat teraz możemy sobie pozwolić na psa, czy nie planujemy dłuższych wyjazdów w ciągu kilku najbliższych tygodni, czy nie będziemy w obowiązku zaopiekować się za chwilę osobą przewlekle chorą, starszą, wreszcie – czy dojrzeliśmy do decyzji o adopcji. Jeśli w gospodarstwie domowym są dzieci, przygotujmy je na przyjęcie psa, powiedzmy czego nie robić, a co robić należy. Rozmowa z dzieckiem (pamiętajmy również o dzieciach w najbliższej rodzinie, otoczeniu) odgrywać będzie bardzo istotną rolę, pomyślmy tutaj o tym, że powiększając stado o psiego towarzysza, decydujemy się na wychowywanie własnego potomstwa z psem. Argumentów „za” jest znacznie więcej niż przeciw. Młody człowiek będzie uczył się odpowiedzialności za stworzenie, które bez niego sobie nie poradzi, będzie miał obowiązki, których konsekwencje będą zero-jedynkowe. Gdy pies nie wyjdzie na spacer, kupkę zrobi w domu i trzeba będzie posprzątać. Mając w domu psa, najmłodsi uczą się obchodzenia z nim; nie należy ciągnąć psa za ogon, głaskać go na siłę, czy (bardzo ważna zasada: nie przytulać psa, gdyż wtedy czuje się zagrożony i może zachować się reaktywnie i próbować zaatakować). W dalszej perspektywie będziemy mieli również komfort, którego część rodziców nie posiada. Dziecko nie będzie krzyczało i piszczało na widok psa spotkanego w parku, ponieważ już będzie wiedziało, że tak naprawdę wydawanie z siebie głośnych dźwięków może jedynie przestraszyć czworonoga.
Jeśli posiadamy już jakieś inne zwierzęta, przyjrzyjmy się im uważnie. To przede wszystkim za nie jesteśmy odpowiedzialni, upewnijmy się czy nie zrobimy im krzywdy naszą decyzją o powiększeniu stada. W przypadku posiadania już innego psa, poprośmy znajomych, aby wpadli do nas w odwiedziny, abyśmy mogli poobserwować naszego psa w sytuacji, gdy inny przedstawiciel tego samego gatunku wkracza na jego teren.
Upewnijmy się również, czy ktoś z naszych bliskich będzie w stanie zaopiekować się psem podczas naszej nieobecności lub niedyspozycji. Musi to być osoba, którą pies dobrze pozna, której zaufa. Jeśli w naszym otoczeniu nie ma takiej osoby, zweryfikujmy czy stać nas na hotel dla psów. Takie miejsce dobrze jest wybrać jeszcze zanim zadecydujemy o pozostawieniu w nim naszego towarzysza. Powinniśmy kilka razy odwiedzić hotel razem z naszym psem, aby mógł poznać panujące w nim zasady, zapachy, ludzi i teren. To zasada ogólna, przygotowując się na posiadanie psa, musimy nauczyć się przewidywać okoliczności, na które do tej pory niekoniecznie zwracaliśmy uwagę.
Mierzmy siły na zamiary – jeśli decyzja podjęta jest na szybko, bez głębszych przemyśleń, często pomijamy luki we własnej wiedzy na temat zachowania zwierząt. Dajmy sobie czas, tyle ile potrzeba.

Jak wybrać psa do adopcji

Zdecydowaliśmy już, że to właśnie ten moment w którym chcemy powiększyć nasze stado. Pojawia się pytanie: czym kierować się przy wyborze psa? Jaki pies będzie dla nas odpowiedni?
Pierwszym pytaniem jakie powinniśmy sobie zadać to: jaki typ psa nas interesuje i co my jesteśmy w stanie zaoferować psu. Przyjrzyjmy się z dystansu swojemu dniu codziennemu, czy lubimy aktywność fizyczną, czy często podróżujemy, a może mamy jakieś aspiracje, aby trenować z czworonogiem psi sport. Jeśli jesteśmy typem domatorów, lepiej wybrać psa starszego. Mitem jest twierdzenie, że małe psy potrzebują mniej ruchu, często bywa wręcz odwrotnie. Psy mające w swoich genach teriera będą wymagały przeróżnych aktywności, a jeśli wybierzemy psa w którego żyłach płynie krew bernardyna, przygotujmy się na długie, spokojne spacery. Zwróćmy również uwagę na predyspozycje charakterologiczne. Dajmy na to, owczarkom, które z natury są psami pracującymi, nie wystarczy ganianie za piłką, potrzebują również zadań rozwijających i angażujących.

Nie decydujmy pod wpływem impulsu: „Jakie on ma piękne oczy, to właśnie ten!”. Istotną rolę odgrywa wiek. Adopcja szczeniaka wiążę się z możliwością wychowywania go od podstaw, zapoznania z zasadami panującymi na świecie, przyzwyczajenia do dzieci, innych zwierząt, komunikacji miejskiej, jazdy samochodem itp. Pamiętajmy również o nieprzespanych nocach, sprzątaniu, gdy szczeniakowi zdarzy się załatwić swoje potrzeby w domu. Pies w wieku dorosłym (3-8 lat) to zwierzę dojrzałe, które swoje zachowania opiera na doświadczeniu. Jeśli więc zdecydujemy się na psa, który połowę swojego życia spędził na łańcuchu lub wobec którego stosowana była przemoc, przygotujmy się na wspólną pracę, oswajanie oraz pokazanie, że ze strony człowieka nie zawsze spotykać go będzie krzywda. Wybór starszego psa oznacza świadome decydowanie się na opiekę, leczenie oraz szybsze odejście naszego nowego towarzysza.
Jeśli chodzi o płeć, możemy porzucić wszelkie mity. Dobrym przykładem jest panujące przekonanie o tym jakoby suczki miały być wierniejsze niż psy. Co do tego nie ma zasady. Pies jest sumą swoich doświadczeń, a nasza relacja z nim zależy od tego jak nią pokierujemy. Płeć może mieć znaczenie, gdy posiadamy już psa. Dwa samce na jednym terenie mogą rywalizować między sobą, więc wybór suczki będzie bardziej zachowawczy i wielu przypadkach po prostu lepszy. Trzymanie w domu dwóch psów jest często bardziej pożądanym zjawiskiem. Psy mogą się od siebie uczyć; np. gdy posiadamy psa dobrze zsocjalizowanego, „pokaże” on swojemu nowemu koledze, że warto zaufać swojemu panu, a przejeżdżające rowery i komunikacja miejska to nic strasznego. Nie obawiajmy się, że suka i pies będą się rozmnażać. Podopieczni schronisk i fundacji są poddawani zabiegowi kastracji, a jeśli mówimy o szczeniaku, przy podpisywaniu umowy adopcyjnej zobowiązujemy się do wykastrowania psa w ustalonym terminie. Praktyczną ciekawostką, o której dobrze pamiętać jest pomoc ze strony większości schronisk, które proponują wykonanie zabiegu za darmo, gdy zwierzę osiągnie dojrzałość płciową. Najlepiej jednak wybrać się do zaufanego lekarza weterynarii, który wskaże odpowiedni czas, w którym przeprowadzi zabieg.

Jaką rasę psa wybrać do adopcji

Mając jakieś doświadczenia z psami, czy to z dzieciństwa, czy z życia dorosłego, możemy poszukać psa w typie rasy, którą znamy, lubimy. O psie adoptowanym nigdy nie powiemy „pies rasowy”, nawet jeśli jego budowa oraz charakter będą odpowiadały wzorcowi. Nie wiemy skąd pochodzi dane zwierzę, czy z hodowli zarejestrowanej w związku kynologicznym, czy z „pseudohodowli” (nielegalne rozmnażanie i sprzedaż psów mająca na celu jedynie zysk, często psująca linię danej rasy).
Jak możemy postarać się o taką adopcję? Niekiedy w schroniskach możemy znaleźć psa w typie interesującej nas rasy. Warto również poszukać fundacji, gdyż wiele z nich zajmuje się właśnie konkretnymi rasami. Musimy przygotować się jednak, że adopcja takiego psa jest często bardziej złożona. W większości wypadków zostaniemy poproszeni o wyjaśnienie dlaczego interesuje nas akurat ten pies, czy mamy doświadczenie z rasą, wiemy z czym wiąże się opieka nad takim psem itd. Jako przykład niech posłuży pies w typie husky lub inny pies północy (tak potocznie nazywane są psy pracujące zaprzęgowo w warunkach znacznie surowszych niż nasze). Na pewno wymogiem adopcyjnym będzie nasza aktywność fizyczna, która tu akurat musi być ponad przeciętna. Nie zawsze, choć często, wymogiem będzie również dom z ogrodem, aby w upalne dni pies nie musiał spędzać czasu w ciasnym i dusznym mieszkaniu, jednak nie jest to regułą. Przy zapewnieniu psu dostatecznej ilości odpowiednio dopasowanego ruchu, nie powinno być żadnych przeciwwskazań.
Nie możemy zapomnieć o obciążeniach genetycznych. Nie znamy przodków wybranego przez nas psa, a jak wiemy, psy rasowe miewają choroby genetyczne, np. dysplazja stawów biodrowych u owczarków niemieckich. Warto więc dobrze przyjrzeć się psu, któremu chcemy podarować dom i przekalkulować czy stać nas na ewentualne leczenie.

Warunki adopcji psów

Gdy wybraliśmy danego psa i chcemy go adoptować, pamiętajmy że prawdopodobnie będziemy musieli spełnić kilka warunków. Każde schronisko czy organizacja mają własne kryteria. Niektóre schroniska wnikliwej przyglądają się ludziom chcącym adoptować psa w typie jakiejś rasy, bądź przejawiającego agresję. To może się wiązać z koniecznością kilkukrotnych wizyt zapoznawczych w schronisku (spacery, nawiązywanie kontaktu z psem itp.). Skorzystajmy ile możemy z takich wspólnych spacerów; nawet jeśli okaże się, że nie będziemy w stanie adoptować akurat tego psa, nauczymy się wiele mogąc obserwować zwierzę, które na co dzień żyje zamknięte w klatce i głównym dźwiękiem, jaki dociera do jego uszu, jest wycie swoich kolegów i koleżanek z boksu obok. Schronisko to dla każdego psa miejsce nienaturalne, które skrzywia jego psychikę, tym bardziej musimy uzbroić się w cierpliwość i dać sobie czas na wzajemne „obwąchanie”.
W przypadku fundacji sprawa jest nieco bardziej złożona. Najczęściej na wstępie otrzymujemy ankietę, którą musimy dość skrupulatnie wypełnić. Możemy spodziewać się pytań o warunki bytowe jakie jesteśmy w stanie zapewnić psu, czy o długość czasu, w którym pies będzie przebywał sam w domu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i przejdziemy weryfikację wstępną, następuje kilka spotkań z psem. Najczęściej otrzymujemy sporo informacji o historii danego czworonoga. Inną drogą jest powiedzenie kilku istotnych rzeczy o sobie. Możemy opowiedzieć o tym, jakie mamy doświadczenie z psami, gdzie mieszkamy, jak pracujemy, jakimi osobami jesteśmy i jakie emocje towarzyszą nam przy adopcji, czy się boimy, czego, jakie mamy dylematy itd. To pomoże pracownikom podpowiedzieć nam jaki pies będzie dla nas odpowiedni, ewentualnie zaproponować nam kilka do wyboru.
Adoptując psa ze schroniska jak i fundacji mamy obowiązek zapoznać się i podpisać umowę adopcyjną. Jest to dokument przekazania własności zwierzęcia. Tym samym zobowiązujemy się otoczyć je właściwą opieką. Od tej pory odpowiadamy nie tylko za nasze działania mające na celu zbudowanie odpowiednich warunków domowych dla naszego adopciaka. Odpowiadamy również za jego zachowania. Nauczmy się przewidywać, obserwujmy i bądźmy czujni.



Nie bójmy się poprosić o informację zwrotną schroniska czy fundacji po zakończeniu procesów adopcyjnych. Umowa działa w dwie strony; zabezpiecza prawnie instytucję, która wydaje nam psa, ale również nas. Istotne jest dokładnie przeczytanie umowy. Każda z nich, z pozoru podobna, może posiadać różnice, które dobrze będzie wyłapać.
To tyle jeśli chodzi o procedury. Mamy jednak dla was małą podpowiedź: pies, którego adoptujemy będzie miał wszczepiony pod skórę mikrochip (numer identyfikacyjny indywidualny dla każdego osobnika). Każdy chip rejestrowany jest w bazie (nazwę strony internetowej znajdziemy w książeczce przy długim ciągu cyfr). Tuż po adopcji radzimy wybrać się do lekarza weterynarii, który na podstawie umowy adopcyjnej przerejestruje chip na was, jako nowych właścicieli. Niekiedy weterynarz może nie chcieć przerejestrować psa, wtedy musimy zadzwonić, a najczęściej pojechać do miejsca, z którego adoptowaliśmy zwierzę i dopilnować, aby nasze dane znalazły się przy jego imieniu. Po co psu coś takiego pod skórą? Dzięki temu, jeśli ucieknie, osoba, która go znajdzie będzie w stanie, zgłaszając się do poradni weterynaryjnej, odnaleźć wasze dane i powiadomić o znalezionej zgubie. Nie każdy kto znajdzie zagubione zwierzę będzie wiedział o procedurze sprawdzenia chipa u weterynarza. Dobrze więc jeśli już od pierwszych dni pies będzie miał założoną adresówkę ze swoim imieniem oraz naszym numerem telefonu. W ten sposób osoba, która natknie się na naszego psa, będzie mogła natychmiast zadzwonić i poinformować nas o tym, gdzie pies się obecnie znajduje. Są różne rodzaje adresówek, które przypina się do obroży; możemy poprosić o wygrawerowany „nieśmiertelnik”, napisać numer na obroży lub kupić zawieszkę, przy której ręcznie wpisujemy podstawowe informacje. Najlepsza wydaje się być pierwsza opcja – „nieśmiertelnik” będzie odporny na zniszczenia i nie będzie wymagał otwarcia często skomplikowanej konstrukcji zamykanej adresówki. Cokolwiek wybierzemy, pamiętajmy aby regularnie sprawdzać, czy wciąż wisi to u szyi naszego pupila. W pierwszych tygodniach po adopcji zalecamy, aby w ogóle nie ściągać obroży psu. Znamy wiele przypadków, w których pies wysmyknął się między nogami właściciela, gdy ten otwierał drzwi, np. listonoszowi. Lepiej zapobiegać niż później żałować, że nie zrobiliśmy wszystkiego aby zabezpieczyć naszego towarzysza. Dla psów w typie ras polujących, choć niekoniecznie, niekiedy stosowane są nadajniki GPS. Jeśli już zdarzy się nam niefortunny przypadek i pies sforsuje ogrodzenie, zerwie się ze smyczy, bądź pogna za innym psem lub zwierzyną, będziemy mogli z łatwością go namierzyć. Wśród właścicieli psów ten patent staje się coraz popularniejszy.

Pierwszy wspólny spacer z adoptowanym psem

Wstępna decyzja podjęta; otrzymaliśmy informacje o psie, który nas interesuje, chcemy go poznać i zobaczyć jak to wygląda w praktyce. Nie możemy oczywiście po prostu wsiąść do samochodu i pojechać na spacer z psiakiem. Umówmy się na wizytę, a będziemy mieli pewność, że wolontariusz, bądź pracownik schroniska, czy fundacji będzie miał dla nas tyle czasu, ile potrzeba, że pies nie jest akurat po jedzeniu, albo że nie przyjedziemy w odwiedziny w porze karmienia. Pamiętajmy, jeśli chodzi o spacerki, dajmy psu minimum dwie godziny odpoczynku zanim strawi część pokarmu. Szczególnie w przypadku dużych psów niebezpieczne są skręty żołądka spowodowane nadmiernym ruchem zaraz po posiłku. Wybierzmy również dzień, w którym czujemy się stabilni emocjonalnie, kiedy nie mamy żadnego naglącego terminu, problemu do rozwiązania „na już”. Miejmy czas i spokojną głowę, aby już ten pierwszy spacer mógł odbyć się w stonowanych emocjach i w pełni koncentracji.

Weźmy ze sobą jakąś swoją starą bluzkę, coś co ma nasz zapach, abyśmy mogli to zostawić psu już po pierwszym spotkaniu. Niekiedy jest to niemożliwe, np. gdy w boksie przebywa kilka psów. Jeśli pracownicy nam pozwolą, zostawmy swój zapach, aby pies oswajał się z nim i nauczył się Was rozpoznawać węchem. To będzie pierwszy krok na drodze do zbudowania więzi emocjonalnej.
Najważniejszą zasadą przy pierwszym spotkaniu jest to, abyśmy nie narzucali się psu. Pozwólmy, aby on sam do nas podszedł, powąchał. Nigdy nie pochylajmy się, ani nie kucajmy przed nim patrząc mu w oczy. Psy w ten sposób wchodzą często między sobą w sytuacje konfliktowe. Najlepiej jeśli po prostu kucniemy bokiem do psa (jest to pozycja neutralna) i nie patrząc mu w oczy wyciągniemy powoli dłoń z jakimś smaczkiem. Dobrze, aby zachęta nie była zbyt dużych rozmiarów, aby pies nie najadł się przysmaków. Istnieje możliwość, że coś tak dobrego widzi po raz pierwszy, będzie więc bardzo łapczywy, co może skutkować rewolucjami jelit. Gdy już do nas podejdzie, obwącha, rozpocznijmy spacer równoległy (idziemy obok wolontariusza, który prowadzi psa). Zwierzę prowadzone przez osobę, którą zna, będzie czuło się bezpiecznie, a my będziemy mieli okazję poobserwować jego zachowania z dotychczasowym przewodnikiem lub po prostu kimś, kto najczęściej wyprowadza go na spacery. Zwróćmy uwagę na to jak się porusza, czy nie ma zapadniętych boków, czy jest ciekawy świata, czego się boi, co go frustruje, a co sprawia radość. Przyjrzyjmy się temu, czy patrzy nam w oczy, czy raczej odwraca wzrok.



Odwracanie wzroku może oznaczać, że nie czuje się pewnie i bezpiecznie, co przy pierwszych spacerach będzie całkowicie naturalne. Gdy już poczujemy, że nasze towarzystwo nie sprawia mu dyskomfortu, możemy przejąć smycz. Pozwólmy mu iść luźno, tam gdzie chce, niech swobodnie i jak długo chce obwąchuje teren. Psy uspokajają się węsząc, w przypadku dużego napięcia to jeden ze sposób norowania emocji. Nie mówmy do niego za dużo. Raczej „odpowiadajmy”, gdy na nas spojrzy. Co jakiś czas możemy się zatrzymać, kucnąć, ponownie dać się obwąchać i dać smakołyk. Przed każdym dotknięciem i próbą pogłaskania powiedzmy łagodnie jego imię, gdy się odwróci możemy podrapać go pod szyją (to wzmocni jego pewność siebie). Starajmy się wyłączyć w sobie naturalny odruch głaskania psa po głowie od góry, to może nieco stłamsić naszego potencjalnego adopciaka.
Nie załamujmy rąk, gdy pierwsze wspólne spacery nie pójdą po naszej myśli. Pies, który prawie cały dzień spędza w klatce, w dość dużym chaosie słysząc ciągłe ujadanie psów, najczęściej nie będzie potrafił odizolować się od bodźców, które niestety towarzyszą mu przez większość czasu. Idąc na spacer z psem fundacyjnym, wszystko może przebiegać w nieco spokojniejszy sposób. Te psy mają na co dzień dużo częstszy kontakt z człowiekiem.

„Jedziemy do domu!” – finalizacja adopcji psa

Nadszedł dzień zabrania psa do domu. Wypełniliśmy wszystkie formalności, spełniliśmy wymagane warunki. Najlepiej będzie przetransportować psa samochodem. Jeśli posiadał on jakiś swój kocyk, na którym spał dobrze jest wyłożyć nim miejsce, na którym będzie leżał podczas podróży. Czując własny zapach napięcie związane z nową sytuacją powinno być mniejsze. W większym samochodzie pies może jechać z tyłu, w otwartym bagażniku, jeśli pojazd jest mniejszy, zaopatrzmy się w specjalną ‘rynnę’ materiałową, którą montujemy na tylnych siedzeniach samochodu. Zapobiegnie ona próbom przeskakiwania psa do przodu i zwiększy komfort jazdy. Wskazane jest, aby psa przewoziły dwie osoby. Pierwsza podróż może być bardzo stresująca, jedna osoba powinna siedzieć z psem z tyłu lub chociaż pilnować, aby nie próbował on nagle skakać po samochodzie, gdy się czegoś wystraszy. Nie spieszmy się. Dajmy sobie i psiakowi tyle czasu, ile potrzeba. Bądźmy opanowani, nie wykonujmy chaotycznych ruchów, a nasz spokój udzieli się czworonogowi. Na początku może się opierać i nie chcieć wejść do samochodu, nie róbmy nic na siłę. Jedno z nas może wejść z drugiej strony i zachęcić psa smakołykiem, jeśli to nie pomoże, weźmy psa na ręce i powoli włóżmy go do samochodu. Jeśli podczas jazdy pies zacznie ziewać, ślinić się i przełykać nadmiernie ślinę, zwolnijmy lub zatrzymajmy się na chwilę, dajmy psu odetchnąć. Takie zachowania mogą świadczyć o zbyt dużym napięciu spowodowanym nową sytuacją. W większości mylne jest nasze przekonanie o tym, że psy wymiotujące podczas podróży mają, jak ludzie, chorobę lokomocyjną. Najczęściej to właśnie stres, napięcie mięśni, dezorientacja oraz zaburzenia błędnika podczas jazdy, powodują u psów mdłości oraz wymioty. Pamiętajmy o tym, że pies nie rozumie co się dzieje. Ostatnie tygodnie, miesiące, lata spędził w pewnym rygorze, który dawał mu bezpieczeństwo (stałe godziny spacerów i posiłków, ci sami opiekunowie). Teraz całe jego życie się zmieni. Pies nie ma zmysłu przewidywania, nie wie że teraz będzie mu lepiej, że jedzie do domu. Myśli, że ktoś zabiera go z miejsca, które dobrze zna i wiezie w nieznane miejsce. Jeśli jest wyjątkowo zżyty z którymś wolontariuszem, poprosimy aby ten nie żegnał się ze zwierzęciem – oszczędzimy tym samym psu dodatkowych, zbędnych emocji. Dla bezpieczeństwa nie ściągajmy psu obroży ani smyczy w samochodzie. Sprawdźmy czy obroża jest dobrze dopasowana (między pasek, a szyję psa ciasno powinny wchodzić dwa nasze palce). Przy wychodzeniu z samochodu niech jedna osoba trzyma końcówkę smyczy, a druga otworzy drzwi, aby pies w przypływie paniki nie wyskoczył nam nagle, gdy już zaparkujemy samochód. Najwięcej ucieczek ma miejsce w pierwszych dniach po adopcji.

 

Alternatywne formy adopcji psa

Niestety wiele osób, nieświadomych wyżej opisanych możliwości, ze strachu przed pójściem do schroniska, decyduje się na szukanie psa na własną ręką. Na stronach internetowych typu olx., czy gumtree możemy znaleźć wiele ogłoszeń pod hasłem „oddam psa”. Przestrzegamy przed taką formą sprowadzenia do domu czworonożnego członka rodziny. Powodów jest kilka. W przypadku szczeniaków, mimowolnie możemy przyczynić się do rozmnażania psów, a co za tym idzie, ich bezdomności. Nadmiar psów, który obserwujemy obecnie w schroniskach to często efekt niesterylizowania suk przez osoby prywatne. Jeśli takiej osobie z łatwością przyjdzie wydanie wszystkich szczeniaków, nie będzie miała ona refleksji, aby zapobiegać bezdomności poprzez zabieg sterylizacji suki i kastracji psa. Bezpośrednim zagrożeniem dla nas są potencjalne choroby jakie do domu może przynieść nowy mieszkaniec. Osoby rozmnażające psy nielegalnie nie dbają o szczepienia oraz odrobaczenia szczeniaków. Musimy również uważać na ogłoszenia o dorosłych psach „do oddania”. Często ich dotychczasowi opiekunowie chcą się ich pozbyć nie radząc sobie z ich wychowaniem. Możemy trafić na psa agresywnego, o czym osoba oddająca niekoniecznie nas powiadomi.


Najgorszą z możliwości jest wzięcie psa z targu zwierząt, bądź targowiska, gdzie ktoś w klatkach trzyma szczeniaki. To pozwala ich właścicielom na bezkarne dopuszczenie się tego rodzaju czynów.
W sytuacji sprowadzenia do domu zwierzę od osoby prywatnej nie otrzymujemy żadnej umowy adopcyjnej. Nie mamy więc żadnego dowodu na to, że pies należy do nas. Jest to bardzo ryzykowna praktyka, biorąc pod uwagę zatajanie stanu faktycznego przez ogłoszeniodawców oraz częstego przeinaczania faktów w kontekście historii i przyzwyczajeń oraz nawyków zwierzęcia.

Barter z naturą

Adopcja psa to wyjątkowy akt woli z naszej strony. Decydujemy się obdarować nowym życiem stworzenie, które – w najlepszym wypadku – do tej pory było gdzieś tylko na chwilę, psa który mógł być wyrzucony z samochodu, maltretowany, albo samotnie biegał po przedmieściach polując na ochłapy ze śmietnika. W zamian otrzymujemy pokłady wdzięczności, a co za tym idzie – bezwarunkowej miłości, na resztę wspólnego życia. Na pewnym etapie budowania więzi warto zdać sobie już sprawę, że oto nie mamy przed sobą tego biedaka przywiązanego w lesie lub wyrzuconego. Jednym z częstszych błędów jakie popełniamy jest próba wynagrodzenia naszemu kudłatemu przyjacielowi tych lat spędzonych w złych warunkach. Robiąc to, zaprzeczamy jego naturze. Pies, którego będziemy próbować zagłaskać na śmierć, może stać się niepewny siebie, płochliwy, zdystansowany do środowiska. Pokażmy mu, że świat jest ciekawy, pełen nowych doświadczeń, ale również obfitujący w sytuacje stresogenne. Teraz jednak nasz przyjaciel nie będzie musiał sam decydować o tym, co jest dla niego dobre, a co złe – od tego jesteśmy my. Obojętne jak bardzo kochamy nowego członka rodziny, szczególnie w pierwszych dniach stosujmy zasadę ograniczonego zaufania; natura i tak dojdzie do głosu, a to jaki naprawdę jest nasz nowy sublokator okaże się po kilku miesiącach wspólnego życia.

Jak więc przygotować się do adopcji? Jak ją zaplanować? W przypadku żywej materii nie da się tego zrobić w 100%. Możemy tylko kochać, obserwować, uczyć się i nabierać pokory wobec stworzeń, które często o wiele pełniej niż my wypełniają świat swoją pozytywną obecnością.